Obie piosenki odniosły spory sukces na krajowych listach przebojów zwłaszcza na Liście Przebojów Jedynki dotarły odpowiednio na 4. i 5. miejsce[4]. W 1983 zostały nagrane ponownie w innej aranżacji i umieszczone zostały na debiutanckiej płycie wokalistki wydanej w czerwcu tego samego roku[5]. W piosence „Bogowie i demony” na gitarze udziela się Jan Borysewicz, który w tamtym czasie grał w Budce Suflera.
„Luz-blues, w niebie same dziury” to chyba pierwszy w historii polskiego popu przykład udanego wykorzystania estetyki reggae. Urszula objawia tutaj w pełni swój zmysłowy image – jawiąc się ucieleśnieniem erotycznych marzeń wszystkich ówczesnych dwudziestolatków. Piosenka w zawoalowany sposób wskazuje bowiem na seks, jako jedyną radość w szarzyźnie schyłkowego Peerelu. Oto najpierw pojawia się opis totalnej beznadziei tamtejszej rzeczywistości: „Gdy świat w kawałki na twych oczach rozpadł się/ gdy nie ma już ucieczki nawet w tępy sen”, a potem w refrenie dostajemy obietnicę ekstatycznego pocieszenia: „Luz-blues, skóra chce do skóry/ Słodki, słodki ból/ do utraty tchu”. To klucz do ówczesnego sukcesu Urszuli: takie teksty działały na wyobraźnię młodych ludzi, sprawiając, że słuchanie jej przebojów i uczestnictwo w jej koncertach było swego rodzaju erotycznym spełnieniem, jawiącym się jednakże również jako gest politycznego buntu - pisze w swojej recenzji dziennikarz muzyczny Paweł Gzyl na portalu Onet.pl[6].